Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
254

Concupiscit et deficit anima mea in atria Domini: cor meum et caro mea exultaverunt in Deum vivum...

„Dusza moja pożąda i omdlewa, pragnąc wnijść do domu Bożego, serce moje i ciało drżą z radości do Boga żywego.”
Znać było, że wyrazy te płynęły mu z duszy, że ich zimno nie powtórzyły usta, ale się wyrwały z uczuciem, z uniesieniem, z zapałem...
I mury kościoła drżały od śpiewu, od muzyki, od dzwonów bicia, a szwed jakby zawstydzony milczał; znać polacy będący w obozie powiedzieli mu o święcie, które sami beze mszy nawet obchodzili może.
Xiądz Jan Stradomski miał dnia tego rzewne kazanie, które poruszyło serca wszystkich i wlało męztwo w zlęknionych, potrzebujących nieustannéj podniety, aby duch ich nie opuścił. Twarz Kordeckiego jasna, ufna, blaskiem wiary świecąca, była drugą mową całą, była najlepszym bodźcem do odwagi... Na jego ramionach leżały losy tylu ludzi, świętości tak drogich, a on siał spokojny.
Z wołaniem do Boga: Święty! znowu wyszli wszyscy obejść mury z przenajświętszym Sa-