Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kordecki tom I.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Możem-że niepowiedzieć choć słów kilku o dziejach tego miejsca i obrazu?
Jak wszystkie starożytne pomniki, Częstochowska Bogarodzica, ma swoją historją, na wpół poemat — legendę, na wpół kronikę; nie brak tu jak w każdym wianku co go plotły wieki, różnego rodzaju kwiatów, prawdziwych i robionych. Z ust do ust przechodząc podanie wykrzywiło się w jednych, wyrosło w drugich na pieśń pobożną; a ci co je spisywali, chcąc pogodzie historją z marzeniem bogobojnych, zagmatwali więcéj jeszcze tajemnicze dzieje świętego wizerunku. Przebył on różne i dziwne koleje.
Wieść niesie, że Ś. Łukasz malarz-ewangelista, ów patron artystów, twarz Bogarodzicy sam w zachwycie odmalował na stoliku cyprysowym, który służył świętéj dziewicy, na którym wedle słów legendy „roboty odprawowała i pismo święte czytała, o tajemnicach i rzeczach niebieskich rozmyślając. Stolik ten, tablicę tę, łzami swemi świętemi skrapiała i poświęciła, a gdy posiłku była potrzeba, przy nim używała pokarmu.”
Na téj to desce cyprysu, którą sam Jezus, przybrany syn ubogiego cieśli, miał ręką wszechmocną na prosty stół dla matki wyciosać, dając