Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sadach prawi. Jej winnam, że wiem, co to jest. Choroba w homeopatji leczy się drugą, silniejszą chorobą.
— Rozumiem: każesz mi pani szukać drugiej, może gorszej?
— Byle innej.
— Wolę pierwszą.
To mówiąc, niespodzianą żywością Cesi zajęty Karol usiadł przy niej, spojrzał na nią z uwagą, jakby ją widział raz pierwszy i po chwilce dodał:
— Życzysz mi pani podagry czy febry?
— Zostawiam to do jego wyboru; obie pozyskują się łatwo: pierwsza kieliszkiem, druga zaziębieniem.
Vous étes bien aimable! Wolę jeszcze nudy.
— Co do mnie — mówiła Cesia — nie znam nic nudniejszego nad człowieka znudzonego, a miarkując z tego, jakie na mnie czyni wrażenie, domyślam się, jak będąc ciągle z sobą, musi się sobie naprzykrzać.
— Dziękuję za komplement — szczerze się śmiejąc, odparł Karol — i uciekam.
— Możesz pan pozostać. Rzadko widuję znudzonych. Dla rozmaitości nie szkodzi i to zobaczyć. Après tout — c’est étude.
To mówiąc, gdy właśnie kolej przychodziła na nią tańcować i wybrać do figury, podała rękę Karolowi. Ten wyszedł na środek, ale pieszo i powoli pokręciwszy się po sali, rozmawiając i nie dając rozżywić, wrócił wkrótce do kątka i gawędy. Cesia ścigała go niezmordowanemi oczyma: niecierpliwił ją. Bardzoby się mylił, ktoby z tego sądził, że Karol ją zajął. Chciała go tylko podrażnić i sił swoich na nim doświadczyć. Wacław od kilku godzin nie był już dla niej triumfem: trudnoż ubogiemu, nieznanemu marzycielowi zawrócić głowę zwysoka rzuconem wejrzeniem? Ale Karol! Karol, co świat przewędrował, co tyle widział, tyle przeżył i zapewne przekochał, gdyby się zajął, Cesia byłaby już siebie pewna: byłby to dla niej patent maturitatis.
Gdy tu się tak wesoło bawią w serce i spojrzenia, Wacław, siedząc na ganku sam jeden, śledzi kroki