Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mógł się cieszyć nadzieją, że owe administracje nigdy nie wyjdą z jego posiadania, a dziedzice wkońcu przyjmą jaką taką dopłatę i przyznają mu prawo zupełne do zahaczonych majętności.
Administracja była przemysłem tego zacnego spekulatora, naprzemiany to w powiatowem miasteczku włóczącego się po sądach i kancelarjach, to gospodarującego z żoną na wsi. Jejmość równie była zacną niewiastą, jak szanowny jej małżonek, i we dwoje cieszyli się w przyszłości majątkiem, który niechybnie zrobić musieli. Łzy, narzekania, pogróżki, skargi wydziedziczonych w ten sposób posiadaczów najmniej ich obchodziły. Moręgowski nawet czasami nastręczał się na kije, rozdrażniał nieszczęśliwych i pobudzał do gwałtu, gdyż i ze spraw kryminalnych w takim razie korzystać umiał. Spekulował grzbietem jak uczciwością, a byle się sińce na ruble zrealizowały, dawał się bić, gdzie chciano.
Pomimo tej podłości, pan Józefat miał pozór bardzo dumnego człowieka; głowa, którą się chlubił, dawała mu zarozumiałość pewną, do bezczelności posuniętą. Doszedłszy z niczego tak wysokiego położenia towarzyskiego, ubrawszy się już w szopy, jeżdżąc nejtyczanką, mając koczobryk i nakrycie do stołu srebrne, miał prawo zadzierać trochę głowę do góry. A że niema podobno człowieka całkiem zepsutego, u któregoby na dnie serca jeszcze jakaś resztka niedogniłego nie pozostała uczucia, i w tym niepoczciwcu tlała iskierka szlachetna. Ktoby się to potrafił domyśleć, że pan Józefat umiał być wdzięcznym? Tak jednak było: nielitościwy dla wszystkich i pomiatający ludźmi, tym, którzy mu przy mozolnem na świat wyjściu pomogli, pamiętał ich usługę i starał się dowieść, że miał serce. Z liczby osób, co się do wydźwignienia go z nędzy przyczyniły, był Zygmunt-August, który splątanego w pierwszych chwilach administratora instancją swoją u marszałka poratował i od ruiny wybawił. Pan Józefat tak mu to pamiętał, że ilekroć prawnej jego rady, pomysłu do wykrętów