Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/416

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

blada i krasna od bijących na twarz rumieńców, ale milcząca i zamyślona.
— Kochana mamo, — zawołał Sylwan wostatku — na tobie i na drogiej Cesi całe moje nadzieje. Potrzeba się poznać z Eweliną, zbliżyć, poprzyjaźnić i opanować ją całkiem; a naprzód, jakkolwiek jesteśmy tu chwilowo, musimy się pokazać tak, jak nam przystało, i dcm choć w podróży urządzić w sposób przyzwoity, ja się tem zajmę. Jeśliby pieniędzy brakło, Cesia weźmie u Wacława.
— Dajże mi pokój, Sylwanie — oburzyła się siostra. — To nadto!
— Zrobisz to, gdy sama uznasz potrzebę, ja jestem zakochany, oszalały i od was wyglądam ratunku! Ojciec, wiem, obawia się, odradza, przestrasza, ale myli się najzupełniej.
Hrabina ruszyła ramionami na wspomnienie męża, Cesia poczęła badać brata i niespokojna już pocichu mu szepnęła, żeby po Wacława posłał, nie tracąc czasu. Sylwan dorozumiewał się coraz bardziej, na co jej był potrzebny; a rachując na pomoc siostry, chciał ją sobie zawczasu zaskarbić; sprowadzono więc biednego samotnika, który dosyć niechętnie stawił się na wezwanie.
Hrabina przywitała go zimno, Sylwan poufale, Cesia serdecznie, ale jak brata tylko. Nowy jej plan zależał na tem, żeby go zbliżać jak najbardziej ku sobie, a działać nań obojętnością i obudzeniem zazdrości w sercu jego. Do tego zastosowała humor: stała się trzpiotowatą, zajętą przyszłem zamążpójściem tylko, strojami, domem, jaki miała urządzić, zabawami i t. p. Usilnie pragnęła przekonać teraz Wacława, że się stał dla niej obojętny, rachując na to, że człowiek płacze zawsze po wszystkiem, co traci, nawet po tem, co, posiadając, nie cenił.
— Dobrze, żeśmy tu ciebie zastały, — zawołała do wchodzącego z uśmiechem, podając mu rękę — musisz nam służyć i pomagać. Mój narzeczony nagli, mamy całą ogromną wyprawę do zrobienia, kilka ty-