Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/328

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mimowolnie. Farurej jest z pewnych względów partją wyborną, ale... ale...
— Nigdym mu córki mojej poświęcić nie chciała i serce moje na to się wzdryga: c’est monstrueux!
— Dajmy pokój sercu, kochana hrabino, rachujmy, to lepiej. Stary, zgniły, obrzydliwy, schorowany, ale ogromnie bogaty: zapisze Cesi, byle umiała nim pokierować, co zechce... Nie pożyje długo... to może nas zbogacić!
— Brzydzę się taką rachubą!
— A! i ja także! — rzekł, śmiejąc się, hrabia. — Ale świat stoi na rachunku! Cesia dosyć ma rozsądku, trzyma go na pasku, w odwodzie.
— Radabym, żeby się to zerwało! Przyszłość mnie przestrasza.
— A! chére Eugénie! — szydersko rzekł hrabia — przyszłość dla was jest zawsze pełna kompensacji! Niema się co obawiać, Cesia da sobie radę.
Hrabina silniej powąchała flaszeczkę, westchnęła i nic nie odpowiedziała.
— Z tem wszystkiem, — kończył hrabia — z tem wszystkiem, cobyś ty, hrabino, powiedziała, gdyby Cesia powróciła do Wacława, a Wacław do Cesi?
— Jakto wróciła? — zapytała hrabina.
— Jużciż musiałaś widzieć, że dawniej, dawniej próbowała na nim swej siły. Wacław pocichu się w niej kochał, a te nieszczęśliwe wypadki — dodał hrabia — rozerwały nie w porę bardzo dla nas szczęśliwie wiążące się między nimi stosunki... Dziś Wacław bogatszy od Farureja...
— Ale Wacław się kocha w tej... w tej tam szlachcianeczce.
— Cesia na to poradzi: właśnie chciałem cię prosić, żebyś jej nie przeszkadzała.
— Hrabia wiesz, — z przyciskiem odpowiedziała hrabina — że ja w domu nikomu nie przeszkadzam, bo nic nie znaczę... Róbcie sobie, co chcecie... ale...
— Ale co? — zapytał Dendera.
— Ale cała ta sieć intryg i rachub oburza mnie!