Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Komedjanci.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

napozór nie wdawali się w gospodarstwo, czasem nawet odegrywali obojętność na nie, ale ukradkiem szpiegowali obroty oficjalistów, męczenników ich nieufności i, znając rzemiosło doskonale, wszędzie szukali podstępu.
Sam pan podsędek, wysoki, silny pachoł, z wąsem i bokobrodami rudawemi, udawał, że nadzwyczaj lubi gazety i towarzystwo; krzyczał bardzo głośno i bredził śmiało; pobrzękiwał pieniędzmi, o których obfitości częste były wzmianki; sadził się na zbytki powierzchowne, a żył z najobrzydliwszem skąpstwem. Mieli kocz, karetę, cugi, liberje i guzy, i blachy złociste, ale ludzie u nich jedli bez soli, chodzili w domu bosaka lub w łapciach, a wieśniak pędzany robił prawie od niedzieli do niedzieli i nazywał się chamem.
Wzniósłszy się nad swój stan pierwotny, Dębiccy mniemali się już tak wysoko, że wszystko, co od nich niżej stało w hierarchji socjalnej, uważali za niegodne wejrzenia, za tak liche, za tak nikczemne, iż to się ledwie człowiekiem godne było nazywać. Można sobie wyobrazić, jak uważali Wacława, zmuszonego służyć im dla kawałka chleba.
Z wyższymi, choć parli się na stopę równości, oboje państwo przechodzili nieustannie z dumy i zarozumienia do mimowolnych upokorzeń. Trafiało się, naprzykład, że Dębicki wstawał na wnijście każdego i ustępował miejsca lada tytulikowi; ale bywało także, iż aż do niegrzeczności posuwał dbałość o utrzymanie się na mniemanem stanowisku, z którego prerogatywami nie był jeszcze oswojony. Nie każdy panem być może, kto chce.
Dom odpowiadał ich charakterowi i sposobowi życia: było to niezgrabne naśladowanie tego, co widziano gdzie indziej, bez zastosowania do miejsca i potrzeby, a nadewszystko bez smaku. Dziedziniec, niby angielski, pstrzyły dokoła budowle malowane i herbowne, sztachety wykwintne różnych rodzajów, jedne od drugich niezgrabniejsze, i ozdoby pociesznie naiwne. Ogród spacerowy, kompozycji samego pana, ubie-