Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kochajmy się.djvu/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zrobić choćby heroicznego żołdaka, pozostał szlachcicem z końca XVIII. w. Co dziwniejsza to szlachectwo w nim, ocierało się nie łącząc, z człowiekiem salonowym najlepszego wychowania. Jak gdyby wpływy dwu epok osadziły się na nim, nie rugując się wzajemnie, z kolei pułkownik umiał być prawie panem Polskim i razem panem hrabią. — Był bowiem jakimś hrabią, choć tego tytułu nie używał; a nawiasowo powiedziawszy, to hrabstwo wiele się przyczyniło do wyrobienia mu uznania w społeczeństwie.
Najzacniejszy w świecie człowiek, charakteru wcale nie dwoistego, pułkownik miał twarz podwójna, której zdjęcie i wkładanie nic go nie kosztowało. — Obie Janusowe fizijognomje były do siebie bratersko podobne moralnie, morfologicznie różne. Szlachcic bywał diable rubaszny, hrabia przesadzał w delikatnej grzeczności, — oba gdy szło o poświęcenie i dobry uczynek, o miłość dla kraju, — stawali się jednym owym znanym i kochanym pułkownikiem.
Do zasług rycerskich łączył on nierównie cenniejszą u nas niegdyś, charakteru niezłomnego w dwukrotnem prześladowaniu i niewoli moskiewskiej. Przed rokiem 1830 więziony był za spisek, po 1831 za zbrojny udział w powstaniu. Zwiedził północ kosztem cesarskim, zakochali się w nim Sybiracy... a teraz jako złamanego wiekiem, Moskwa puszczała za drogo opłaconym pasportem, aby świadczył o jej wspaniałomyślności.
Nalano wina po zupie.... Bóg raczy wiedzieć