Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Klasztor.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze któryś z nich siedział, a po celach u niejednego znalazły się obrazy, bo wielu między nimi uprawiało sztukę.
Nie ograniczały się tem ich czynności, bo nieustannie podróżując od dworu do dworu, niejedną waśń i spór pośrednictwem swem ukoili i przywiedli skłóconych, aby sobie podali ręce.
Kwestarz bernardyński, ze swym tradycyjnym wózkiem, woźnicą starym, koniem niemłodym i niewyczerpaną wesołością, ze swemi obrazkami dla dzieci, opłatkami na święta, był wszędzie gościem pożądanym. W osamotnionych dworach witano go jako żywą gazetę w tych czasach, gdy innych nie było. Szlachcic zmuszał go do kielicha, aby sam miał pretekst wysuszenia butelczyny, dzieci otaczały go ciekawie, jejmość karmiła troskliwie.
W klasztorze też, który nie miał więcej nic nad jałmużnę, nie zbywało nigdy na zapasach śpiżarni, ani kościołowi w świetle, a odpusty napełniały skarbonki. Na święty Antoni, na św. Franciszek, na porcjunkułę mnogie tłumy oblegały kościół, a stół w refektarzu nie starczył dla gości.
W tych czasach, gdy się nasze opowiadanie zaczyna, przełożonym, gwardjanem klasztoru był ks. Rafał. Na oko podobien on się wydawał do tego najpospolitszego typu bernardyna, który wesołem obliczem, rumianą twarzą, tuszą dobrą, okiem jasnem zapowiadał spokojne sumienie i myśl nietęskliwą.
Kto nie znał o. Rafała, ten w nim widział tylko bardzo pospolitego, łagodnego a rubasznego mnicha. Takim on też był dla wielkiej większości pospolitych ludzi, z którymi obcował. Lecz w istocie, niepozorna powierzchowność ta kryła w sobie człowieka daleko głębiej widzącego, myśli bystrzejszwch, znajomości świata większej, niż się zdawało na pierwszy rzut oka.
Nikt nie znał przeszłości o. Rafała. Przeniesionym on tu był z klasztoru jakiegoś w Wielkiejpolsce, przed laty; wiedziano że miał pochodzić z rodziny szlacheckiej, a domyślano się z pewnych oznak, że mógł służyć wojskowo.
Wybór na gwardjana zawdzięczał o. Rafał wielkiemu obyciu z ludźmi — i światem, znajomości kilku języków, energji z łagodnością połączonej i towarzyskim przymiotom. Raz go wybrawszy, konwent nikim już zastąpić nie mógł i nie chciał.
Słusznego wzrostu, krzepki i zażywny w sobie, twarzy rumianej, zdrowia silnego, zahartowany na wszelkie niewygody, ojciec Rafał przy wielkiej powadze miał to