Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Kamienica w Długim Rynku.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 236 —

do czystéj swéj miłości dziecinnéj, potém znowu prąd pasyi go porywał, pochłaniał i oszalał. Circe to była, co istotnie mogła ludzi przeistoczyć w zwierzęta...
Reszta téj smutnéj historyi jest nam znaną.
Robert M... kochał ją szalenie, kochał i widział w niéj idealną Ofelią w wieńcu kwiatów, ze śpiéwką na ustach. Zawadzał jéj swą zazdrością, więc przez wpływy jakie miała w dyrekcyi i wyższych sferach, oddalić go na pewien czas potrafiła.
Gdy powrócił, Rosa już ujechała mu do Stutgartu... z narzeczonym.
Zdaje się że przyjaciele Teofila, widząc jak daleko zabrnął, bo się z tém nie taił że żenić się zamyślał, ostrzegli go o Robercie i dawnych stosunkach z nim Rosy. W ostatnich czasach sypały się listy bezimienne wykrywające mnóstwo wypadków z przeszłości, ale Teofila już nic odwieść od postanowienia nie mogło. Rosa wyznała mu część jakąś błędów życia, resztę pokryła zręczną zasłoną i upewniała go o miłości swojéj. Tymczasem nadjechał Robert... Teofil który życie postawił na to szalone przywiązanie, w piérwszéj chwili zdrady o któréj powątpiewać nie mógł, w rozpaczy postanowił jéj i sobie życie odebrać. Biédna istota co tak świetniała na scenie, skończyła jak w piątym akcie tragedyi... wzrok jéj omdléwający padł na Roberta jeszcze... Nie mogła kochać ale on był