Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Justka.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stwa. Baron o każdy szczegół się dowiadywał i nic nie uszło jego troskliwości. Podobieństwo do ostatniej wnuczki coraz bardziej znajdował uderzającem.
Stara panna, niegdyś guwernantka, teraz już żyjąca z procenciku od uzbieranego kapitału i odpoczywająca od lat kilku, nakłonić się dała do kierowania nauką i przychodzenia na godzin kilka codziennie do Justki. Baron byłby ją wziął nawet do domu, ale trochę zdziwaczała panna Jolanta, nie dała się nakłonić do tej, jak ją zwała niewoli.
Oprócz tego położyła za warunek, że jeśli uczennica nie okaże zdolności, a charakter jej nie podoba się nauczycielce, będzie miała prawo oddalić się choćby po miesiącu.
Nie trzeba z tego wnosić jednak, aby panna Jolanta zbyt była trudną i wymagającą, owszem, łagodna i wyrozumiała, żądała tylko w uczennicach ochoty do nauki i serca, któreby zapowiadało umiłowanie prawdy, a piękna. Marzycielka, poetka, panna Jolanta tyle w życiu doznała zawodów i zmarnowała pracy i trudu, iż do ofiar nadaremnych nie miała już popędu, a w poprawę nie bardzo wierzyła.
Ale Justka od pierwszych dni zyskała sobie jej serce miłością nauki i pragnieniem oświecenia się, chciwością jakąś do przyswojenia sobie co najwięcej.