Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jesienią tom I.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   135   —

Zaledwie powróciwszy do starego dworu, znużony, milczący gość poprosił gospodarza, aby mu dozwolił przejść do przygotowanego pokoju na spoczynek.
Pan Teodor zbyt był poruszony, aby mógł o śnie pomyśleć; zapalił cygaro, otworzył okno, a że noc była piękna majowa, oddychając powietrzem wonnem, głęboko się zadumał.

KONIEC TOMU PIERWSZEGO