Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Macie iść, słyszę, na jarmark — dodał piérwszy — trzebać się na drogę posilić.
— Nu! a to czego na jarmark? — zapytał Szmul — może chcecie co sprzedać, to i jabym kupił.
— Nie, inną mam potrzebę.
— A jak inną! — dodał żyd — to zaraz do miasteczka: u was wszystkie interesa w miasteczku... Myślicie co kupować?
— Widzicie panie kupiec — wtrącił Chwedko — kumowi zachciało się krowy: nudzi się i kłopotu szuka.
— A na co wam krowa? — zagadnął żyd.
— At... byłaby wygoda, a może i zarobek.
— Gwałt! — machnął ręką Szmul — wy jeszcze widać nigdyście krowy nie mieli, i nie wiecie co to krowę hodować... Daj na pastucha, a co te pastuchy kosztują, i zawsze głodne bydlę powraca; kup siana, a co to teraz siano, jak szafran; kup plewy, i plewa po dziesięć groszy worek; kup grysu, a ja nie sprzedam od czterdziestówki, mnie wszyscy tak płacą... Potrzeba ziela, kartofli, a nie, to wychu-