Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na nóżkach, z których jednę przed 50 laty odbito, filiżanka wydźwudowa i prosta ruska maselniczka w kształcie baranka. W ten sposób cała przedstawiała się izdebka: uboga, chędoga a smutna tém, że ją składały same resztki dawno zapomnianego dostatku, na pokrycie dzisiejszéj nędzy służące. Kilimek przy ścianie był turecki, ale dziurawy i połatany, a spotykał się z prostym krajczakiem u łóżka; obok garnków świeciły resztki szkła, porcelany i fajansów, przy mahoniu sośnina. Na ścianie obok nieforemnego obrazka Bogarodzicy Poczajowskiéj, wisiał przepyszny, ale szkaradnie zamokły sztych Rafaela Morghen’a, przedstawiający wieczerzę Leonarda, któréj całego rogu brakowało; daléj dwunastu apostołów pochodzących od Hoffmana z Pragi, i niemieckiéj szkoły na drzewie uszkodzone malowidełko, Narodzenie Pańskie.
Całą rzeczywistą ozdobą tego kątka była jego czystość i panujący w nim porządek: nie dostrzegłeś nigdzie pyłu, nigdzie śmieci, każda