Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jermoła.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stą, obejrzawszy się na swojego pana, wolno ruszyła drogą przez wioskę.
W tém życiu naszego ludu, stworzenia, które są mu pomocą, składają razem niejako towarzystwo jego: owieczka, koza, krówka, byczek, koń, nawet gęś i kura sąto wszystko przyjaciele serdeczni, druhowie: ileto po każdém z nich płaczu, choć z niemi ile kłopotu! Po przyjacielsku gniewają się na siebie, biją, kłócą, przeklinają, ale niechże bydlątko zachoruje lub broń Boże zdechnie, ile łez, jakie tam żale! Chwedkowa dereszowata, o któréj tu nareszcie wspomnieć muszę, bo na to ze wszech miar zasługuje, należała do tych istot wybranych, z któremi życie jest ciężkie, ale bez których obejść się nie można. Wielkich przymiotów i wad ogromnych, stanowiła bogactwo swego pana, jego utrapienie i pociechę, a w życiu jego niezmiernie ważną odegrywała rolę. Naprzód w téj wsi poleskiéj, jak inne tego rodzaju prawie całkiem obrabiającéj rolę wołami, była niemal jedynaczką; znano ją, szanowano powszechnie i na niéj opierały się wszystkie