Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

38
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

rozpożyczonych kapitałach i wynikających ztąd często sprawach, ale pozbawiony wszelkiéj inicyatywy, służył za proste narzędzie, co go niezmiernie bolało.
Nietajne były panu Żerebie dawne stosunki p. Izabelli ze zmarłym hrabią, wpływ, jaki one na życie jéj wywarły, udział, jaki miała prawdopodobnie w ucieczce syna z pod ojcowskiéj władzy. Wieści o śmierci hrabiego, o towarzyszących jéj okolicznościach, o pojednaniu jego z synem, o zapomnianym testamencie, wszystko to nie doszło było jeszcze do Pińska, i Żereba nadzwyczaj był szczęśliwy, że pierwszy przywiezie te nowiny smutne, ale znaczenia pełne, swéj pani. Schwyciwszy nić, począł zaraz badać Pawła, i nie dał mu pokoju, póki z niego wszystkiego nie wyciągnął.
Na przeszkodzie nieco stanął mu w tém ów nałóg wymowy, który czasem w najprostszéj rzeczy czynił go niezrozumiałym, i zmuszał do coraz nowego wyrażania myśli, któréj nigdy prosto i jasno wypowiedzieć nie umiał; ale koniec końców, jakoś się z Pawłem porozumieli. Wiedział Żereba, że panna Izabella mocno się zajmie wypadkami temi, i postanowił dotrzeć do samego nawet Jurasia, aby jéj mógł powiedzieć, że go na własne widział oczy. Chodziło tylko o pozór, pod jakim mógłby wejść do niego. Poznał w Pawle starego przywiązanego sługę, i przez niego dotrzeć do pana postanowił.
— Panie Siermięzki — rzekł w końcu przyjmując od niego tabakę i skarbiąc sobie łaskę nosem — chociaż nie mam tego szczęścia z osoby mojéj być znanym jw. hrabiemu, jednak uwzględniając stosunki moje ze ś. p. rodzicem, gdyby podobać się mogło jw. Jerzemu dać mi chwilę szczęśliwéj rozmowy...
— Jak to, proszę pana? spytał Paweł.