Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

301
JASEŁKA.

stąpić łatwo mogły te, których jéj brakło. Mechanika powoli odzyskała prawa swoje. Malczak powrócił do dawnych obowiązków. Nieustanne wszakże niepowodzenia, zawody codzienne powoli zrażać i odstręczać zaczynały. Przychodził wprawdzie wedle zwyczaju oglądać nieforemne swe pomysły, nieszczęśliwie wykonane, ale już jakoś nie miał siły brać się do nowych. Czuł potrzebę w sercu, któréj zaspokoić nie umiał.
Przypadek rozwinął w nim wkrótce nową chorobę, która pierwszą miała zastąpić. Hrabia dochodził właśnie wieku, w którym zwykle gasną inne namiętności, a obudzą się chęć znaczenia, przodkowania i głosności. Dotąd siedział tak cicho, że mało go znano; majątek szczupły nie dozwalał mu dobijać się o dość zawsze kosztowną popularność. Teraz bogatszy o wiele, za podszeptem kilku przyjaciół, zwłaszcza pokornego sędziego, pomyślał, że i on mógłby mieć wpływ u współobywateli i jakieś między swoimi znaczenie, którego daleko od niego niżéj postawieni ludzie używali.
— Jw. hrabio, przemówił do niego Majszagolski, który sam coś liczył na rozbudzenie w nim uczucia godności: czyżby to jw. panu nie godziło się zająć w obywatelstwie przyzwoitego urodzeniu, fortunie i imieniu stanowiska? U nas nie ma głowy, coby prowadzić mogła; szlachta na to utyskuje. Byleby jw. pan sięgnął, pochwycisz co zechcesz: marszałkowstwo, prezesowstwo, urząd gubernialny. No! toć przecię człowieka stawi przyzwoicie, a robi go użytecznym ziomkom.
Hrabia popatrzał nań z góry.
— Ja się o nic dobijać nie lubię.
— Po cóż się tu bardzo dobijać? Raz, dwa dać obiad, wejść w obywatelstwo, trochę popularniéj ob-