Spokorniał, lękając się odpowiedzialności za grubiaństwo; podbiegł więc po namyśle ku uchodzącemu.
— Bardzo pana hrabiego przepraszam... rzekł z ukłonem. Posłów ani ścinają, ani wieszają; ja tu tylko spełniam co mi polecono.
— Ja też do wpana nic nie mam.
— Ale jakże tak pan dobrodziéj chcesz odejść! Hrabia polecił wyraźnie, abyś pan miał wszelkie wygody i uszanowanie, jak skoro sprzeciwiać się rozporządzeniom testamentowym nie zechcesz... Mam rozkaz oddać panu co zabrać ztąd życzysz: ludzi, konie, rzeczy, ekscypując tylko jedne kapitały, za które jestem odpowiedzialny.
— Mówiłem już WPanu, rzekł Juraś dumnie: że łask nie potrzebuję. Hrabia omylił się na moim charakterze. Jest tylko jedna rzecz, któréj pragnę i któréj się domagam, dopóki sam ze stryjem się nie zobaczę: żeby starzy słudzy mojego ojca byli poszanowani i zostawieni przy wszystkiém, czego dotąd używali...
Burda umilkł, pokręcając wąsa.
— Ale dokądże pan chcesz iść?
— I czy to się godzi! podchwycił sędzia.
— Jeszcze raz powiadam wpanu, rzekł Juraś z energią: że majątkiem miał prawo rozporządzić ojciec, a mną nikt prócz Boga i woli własnéj. Co robię, do mnie należy.
Nałożył czapkę na głowę, i powoli przechodząc pokoje, wyszedł na ganek z kijem w ręku...
Tu już uwiadomieni wszyscy ludzie dworscy gromadnie stali na smutnéj naradzie, i ujrzawszy Jurasia, rzucili się ku niemu... Widać Szperka ich trochę
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.2.djvu/30
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
22
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.