— Mylisz się pan, rzekła zimniéj. Za świadectwo biorę Boga, w którego nie wierzysz, że w ucieczce twojego syna żadnego nie miałam udziału, żem niewinna. Całą winą moją ten list, grzech ostatka zemsty, którego żałowałam i żałuję najmocniéj!
— Przysiężesz?
— WPan nie wierzysz słowu?
— Ja w nic już nie wierzę, prócz tego, czego dotykam i widzę.
Spuścił głowę na piersi. Panna Izabella wstała poważna i dumna.
— Na miłość twéj matki dla ciebie, na twoją miłość dla niéj, zaklinam cię jeszcze raz, powiedz mi: co się z nim stało?
— Ja nie wiem! Znikł... i jam żałowała dziecięcia. Kto wie, czy ty, czy też ja więcéj na tém straciłam? Kochałam to chłopię lepiéj może niż ty, coś je chciał jak bezwładny kamień wyciosać podług swéj myśli, choć z żywego człowieka lały się łzy i krew.
— Więc mi nie powiesz?
— Nic nie wiem.
— I możesz z ręką na sercu wyrzec, żeś się nie przyczyniła do tego? żeś mi nie odebrała resztki jego przywiązania i wiary? żeś nie rozdmuchała w nim nieposłuszeństwa i pragnienia swobody? że w tém dziele nie było twéj ręki? I na to także przysiężesz?
— Nie!.. stanowczo odparła panna Moroszówna. Litowałam się nad dziecięciem umęczoném dla fantazyi człowieka, co nie miał serca: możem obudziła w niém uczucie swobody, możem mu ukazała możność innego życia; ale nie moja pchnęła go ręka, nie!...
— Poznałem w tém przemyślną zemstę kobiety — rzekł Herman, z usty skrzywionemi uśmiechem, — ale
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/84
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
78
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.