Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

38
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Odprawiony tak z niczém ojciec, z razu bardzo się zmieszał, bo to wyglądało, jakby z córką na targ wyjechał i kupca nie znalazł; nie wiedział co robić, zafrasował się mocno, zaczął się obawiać, że hrabia może zaprzestać bywać u niego, i byłby schudł nawet, gdyby w kilka dni potém Herman się nie zjawił znowu, jak gdyby nigdy nic. Nie wspominając wcale o propozycyi, milcząc jak zwykle, uważniéj zaczynał przypatrywać się pannie Elizie. Burakowski poczuł, że go trzyma, ale zrażony pierwszą próbą, zasznurował usta.
Tymczasem pani Moroszowa i panna Izabella, dla których deską wybrnięcia był hrabia, przerażone zostały natychmiast przyniesioną im wieścią o wizytach Hermana u Burakowskich. Domyśliły się łatwo grożącego im niebezpieczeństwa; córka płakała łamiąc ręce, matka się rozchorowała: długo napróżno oczekiwano niewiernego, który nie przybywał. Zjawił się nareszcie jednego wieczoru.
Przybycie jego zwiastowane jak wielki wypadek, o mdłości przyprawiło matkę, a córce ostatkiem nadziei wypalony rumieniec wypędziło na twarz zbladłą i spłakaną.
Herman powrócił nic nie zmieniony; sądzono, że bajki chyba rozniesiono o Burakowskich, a wówczas już było po słowie, po zaręczynach z Elizą.
Zwlekła się pani Moroszowa z łóżka do saloniku, i z gorączkowym niepokojem choroby i macierzyństwa, na chwilę sam na sam zostawszy z hrabią, zagadnęła go o córkę.
Hrabia wstał z kanapy z surowym wyrazem na twarzy.
— Nigdym bywając u pani — rzekł poważnie — ani słowem, ani półsłówkiem nie dał do zrozumienia, że