Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

362
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

— Cóż to się stało, że mnie tu odwiedzasz? zapytał hrabia zdumiony: czy istotnie jest co tak ważnego?
— Rzecz największéj wagi: posłuchaj mnie chwilę.
— Domyślam się: pewnieście znowu z Żółtowskim jakiego na mnie wymyślili stracha.... Dość, żeście się uwzięli, aby mi nigdy nie dać pokoju!
— Jeżeli tak jesteś zajęty...
— Ale już teraz tok myśli przerwany, nie jestem zajęty; rzecz skończona. Mów, a prędko; pewnie jakieś dzieciństwo.
Hrabia poruszał ramionami z uśmiechem, jakby był pewien swego, i zamilkł z uczuciem wyższości, która litościwie raczy pobłażać daleko od siebie niższéj istocie.
— Mój drogi Rajmundzie, tylko nie gniewaj się na mnie...
— Ale bez tych przedmów, chciałbym już wiedzieć o co idzie.
— W tych czasach, odezwała się spuszczając oczy hrabina: tak byłam strapiona, przygnębiona, nieprzytomna, że mimowoli wielki błąd popełniłam.
— No, spowiadajże się proszę: ja czekam!
To „Ja czekam“ wymówione było zupełnie w rodzaju Ludwikowskiego: „O mało nie czekałem.[1]
— Gdy pierwszym razem przyjechał do nas Herman....
— Herman? a tak! cóż daléj!

— Nie mówiłam ci nic, bo mi nie pozwolił o tém wspominać; ale żądał odemnie, abym przyjęła do schowania jego testament....

  1. J’ai failli d’attendre!