Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

29
JASEŁKA.

Rozśmiał się dziwnie.
Głupstwo! rzekł do siebie. Mam pieniądze, niemi panuję nad całym światem; sumienie spokojne, żadnych złudzeń. Widzę czyste wszystko, nie oszukuję się niczém, mam czegom pragnął... to dosyć! Życie nie może dać więcéj.
A jednak? Dla czegoż mi tak tęskno? czemu gderanie na Lacynę, kłótnie z Pawłem i rachunki i książki nie uspokoją, nie nasycą? Dla czego patrząc na dzieci, zazdroszczę tym, co je mają, i kobiecy uśmiech wprawia mnie w rozdrażnienie jakieś, i niepokoję się, jak gdybym czegoś nie spełnił?
To głupi instynkt zwierzęcy; to słabość, z któréj się otrząsnąć potrzeba.
Mam czegom chciał — powtórzył — bo wszyscy mają to czego pragną gorąco. Wola jest dźwignią ogromną, i chcieć potrzeba tylko. Chciałem, zrobiłem majątek; odsunąłem się od ludzi, wyrzekłem słabostek, na które oni chorują, uchwyciłem treść życia, wycisnąłem z niego essencyę. Napiłem się: gorzko mi w ustach.
I zamyślił się biegnąc znowu ku młodości swojéj. W życiu jego niewiele było wypadków; wszystkie wszakże przeważnie wpłynęły na nie.
Syn rodziców, którzy, by wytrwać na stanowisku, na jakiém ich imię stawiło, znacznie nadszargali majętności, Herman zawczasu napatrzył się walki próżności z niedostatkiem. Komedya ta wstręt w nim rozbudziła i ohydę; postanowił czynnie i śmiało wziąć się do życia. Ale widząc jak boli upadek, co kosztuje fałsz, całą nadzieję położył w dostatku i życie zdobyciu go poświęcił.
Wychowany na swój czas starannie, nie bez talentów i zdolności, gdy go odumarli rodzice i przyszło