Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

205
JASEŁKA.

niebieską chustką i fularem, pierścionkami, któremi okryte miał palce, ściągnie na siebie dam oczy i wejdzie z niemi w pałacowe przybytki, gdy hrabina z Lolą znikły szybko, wchodząc w głąb ogrodu.
Otto, który spostrzegł wrażenie, jakie to spotkanie zrobiło na Maksie, uśmiechnął się, i wskazując mu ścieżkę do Robowa, sam zabierał się iść do Żółtowskiego, ale Maks go wstrzymał.
— Na miłość Boga! co to są za panie?
— Hrabina i jéj córka.
— Co za dystynkcya! jaka piękność! I pan mieszkając pod bokiem nie starasz się ich poznać!
— Znam je, ale w pańskich domach nie bywam.
— Jestem pewien — dodał Maks poprawiając włosy — żeśmy na nich niejakie uczynili wrażenie. Uważaliście rumieniec dziewicy? Tu w téj pustyni spotkanie podobnych nam istot, nie może przejść niepostrzeżenie; spytają przecię o nas. Spodziewam się, że w takim przypadku nie zapomnisz nas, to jest mnie polecić. Chętnie, bardzo chętnie zrobiłbym znajomość.
— Na Boga! co ten człowiek plecie! — przerwał Janek. Nie rekomendujcież tylko mnie: ja za nic iść tam nie chcę i nie pójdę!
— No, to mniejsza, ale gdyby życzyły sobie mnie słyszeć....
Otto ruszył ramionami.
— Spodziewam się, rzekł Maks żywo: że mi do tego drogi nie zagrodzisz. Jestem pewien, że na tych czystych duszach niewieścich zrobiłbym wrażenie.
— No! no! chodźmy-no, chodźmy — przerwał niecierpliwiąc się Janko, który tak obawiał się, aby go nie pochwycono do pałacu, jak tamten zaproszenia pragnął.