Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jasełka Cz.1.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

176
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

że pracować na to wiek, aby się potém cieszyć godzinę, że się coś ma — nie warto.
— Ale kiedy to daje niezależność? powiadał ojciec.
— Jak komu! Ja zawsze będę niezależnym — mówił Otto — bo na małém poprzestanę, bo o tych, co więcéj mają, nie dbam, bo o suknię nie stoję, bo mi tytuł niepotrzebny, bo przekonany jestem, że tylko przesądy czynią nas zależnymi.
— Ale świata nie przemienisz.
— Więc siebie zrobię takim, jakim świat miećbym chciał.
Ojciec tyle kochał syna, że nie chciał go zmuszać do czegokolwiekbądź; szło więc daléj po dawnemu. Otto śnił, czytał, muzykował i śmiało w życie spoglądał; ojciec się trochę niepokojąc czekał.
Skończywszy szkoły świetnie, bo mu nauka szła łatwo, Otto pojechał do uniwersytetu, wziął stopień, powrócił do domu z doskonałemi skrzypcami Guarnarego, i siadł przy ojcu z książkami i nótami.
Stary ojciec za niego i za siebie gospodarzył: ale przekonawszy się o nieprzepartéj naturze syna, nie chciał go nawracać i namawiać dłużéj: pozostawił jakim był, myśląc przynajmniéj, że się stanie wielkim i głośnym artystą, jednym z tych wirtuozów, co jeżdżą zbierając smyczkiem grosze i wianki po drodze. I w tém się stary omylił, bo Otto brzydził się sztuką jak kuglarstwo jakieś pokazywaną za pieniądze, koncertami, występami, a gdy najbardziéj był natchniony, zamykał się sam, uciekał, aby go nic nie odrywało od jego myśli i uczucia. Mawiał zawsze, że artysta co gra dla popisu, nigdy w pełni idei dźwiękiem wydać nie może, bo słuchacze, na których się ogląda, któ-