Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Jak się pan Paweł żenił i jak się ożenił.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   77   —

poszanowanie wzbudzające, porwał za cylinder i poniósł go do świecy. Okazała się rana daleko znaczniejsza niż sam p. Paweł sądził. Powłoka czarna była rozerwana i z pod spodu cynicznie dobywał się kawałek siwéj bibuły.
— Widzi pan! — zawołał Kasper — co to jeździć po weselach, a ja przysięgam, że i na fraku będą plamy.
W istocie frak miał z tyłu już przyschły strumyk sosu, który prześliznął się, słuchając prawa ciężkości, pomiędzy łopatkami i zatrzymał przy jednym z żółtych guzików.
Dalszy egzamin okazał jeszcze ubytek jednego z koralowych guzików kamizelki, który nie musiał być dobrze umocowany. Słaba tylko pozostawała nadzieja znalezienia go w bryczce w nogach.
Gdyby się ta nie ziściła, garnitur cały był zdezelowany, Kasper tylko w takim razie wpadał na subtelną myśl redukcyi liczby dziurek w kamizelce, żadném prawem nieoznaczonéj ściśle.
Rozprawa o tych przedmiotach uwolniła p. Pawła od opowiadania o weselu, poszedł spać. I we śnie nie miał biedny spoczynku, rozkołysane myśli bujały po głowie, nosząc po niéj pannę Adelę i uśmiech jéj, przypominający Melankę.
Śniło się nieborakowi, że kląkł, oświadczył się, w téj chwili guzik drugi od kamizelki oderwał się, potoczył i z łoskotem bomby, rosnąc do rozmiarów