z tęgiego papieru wystrzyżoną, niezbyt krzywą, pieczątkę herbową Zabielskich i obok niéj kapkę laku, a na wierzchu charakterem niemieckim adres, wprawdzie z małą omyłką w nazwisku, ale do darowania. Paweł poszedł go otworzyć do pokoju i nie bez ciekawości, rozłożywszy ćwiartkę zawartą w kopercie, czytał.
Brzmiał, jak następuje:
Wiedząc od nieboszczyka męża mojego, iż się przyjaźnią jego honorował; przybywając w te strony obca i nie znając u kogo w interesach zasięgnąć rady skutecznéj, ośmielam się upraszać W. Pana dobr. abyś mnie, gdy mu czas pozwoli, zaszczycić raczył bytnością swą w Harasymówce. Spodziewając się, iż mi tego odmówić nie zechcesz, jako wdowie przyjaciela, piszę się z winnym respektem.
Hermancya z Grudzkich
Zabielska m. p.
List był tak pięknie wystylizowany, iż p. Mondygierd powziąwszy z niego jak najpochlebniejsze wyobrażenie o pani Hermancyi z Grudzkich Zabielskiéj, stał jakiś czas w zadumie nie tyle nad jego treścią, co nad odpowiedzią. W pisaniu li-