rodzina, obowiązki... przyzwoicie już dłużej tu pozostać nie było podobna...
Taką siłę rozprzęgającą, wycieńczającą, ma to życie, oderwane od pracy i codziennych ciężarów — że mało kto, zmuszony wreszcie wrócić do powszedniego trybu, nie westchnie na wspomnienie domu, w którego progu z surową twarzą... czeka kłopot i troska. W tym spoczynku rozmarzonym, każdy prawie rozmiękł i popsuł się troszkę... odwykł od zajęć, zasmakował w dodniowym bycie, w grze, w bezmyślnych rozrywkach, i radby był... choćby na zimę tu zostać... choćby już nie jechać nigdzie. Listy przychodzące rozpieczętowywano z obawą... a na tłumoki przysposobione poglądano wzdychając...
Tajemnicą tego przylgnienia do życia gospody i gościńca — było — próżnowanie... wielka wada nasza; nieprzezwyciężona, organiczna, która prędzej czy później odzywa się nawet w tych, co za najpracowitszych uchodzą...
Lekarze dowodzą dziś, że plica polonica (kołtun polski) nie istnieje, ale próżniactwo, to nasz kołtun, co nam włosy zwija, ręce kurczy, nogi ubezwładnia, rodzi kalectwa — jadem swym zaprawia i truje życie.
Nie jest li to cechą najwyższego moralnego upadku, gdy w całym narodzie taka senna rodzi się do zajęcia nieudolność... coś nakształt tego odrętwienia, chwytającego podróżnych u szczytu Mont-Blanc... siadających w śniegu choćby umierać, byle się nie ruszać!
Wybierali się już wszyscy, ale tak powoli! ociągając się, odkładając od dnia do dnia. Tak jeszcze
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Hybrydy.djvu/202
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.