Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historya o Janaszu Korczaku.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wniana popruchniała. W pośrodku stół na nogach krzyżowych, kilka krzeseł skórą obitych. W sieniach pułki i szafki jeszcze się utrzymały i u drzwi kropielnica, a nad nią Chrystus na krzyżu. Po kilku wschodkach wchodziło się ztąd do mniejszej izdebki, gdzie łóżko upadłe na ziemie stało i odarte. Kije od kotary malowane sterczały dziwnie się powychylawszy. Stoliczek, szafa pusta, zydel... nic więcej. I znowu dwa wschodki w dół, izba wązka, cegłą wyłożona, pusta... W niej okna wiatr powybijał i powietrze przechodziło. Na prawo wązkie drzwiczki wiodły do małej kaplicy. Poznać ją było można po drewnianym ołtarzu nagim i dwóch prostych lichtarzach. Nad nim obraz z ram się wywiesił na poły. Po bokach szafeczki małe, kilka zbutwiałych ksiąg kościelnych. Z kapliczki wązkie drzwi wiodły w korytarz, w którym znowu wschody były niewygodne do drugiego piętra, opuszczonego, z powybijanemi oknami. Stał tu tylko kufer próżny, a w nim podarte papierów odwiecznych szmaty.
Nikita obszedłszy wszystko zadumał się. Byle ściany a dach, wszędzie można znośne znaleźć schronienie. Do wielkich wygód nikt naówczas nie rościł prawa, ale smutno było na starej wieżycy... wiało pustkowiem i śmiercią. Okna zabrukane, wązkie, mało przepuszczały światła, sklepienia nizkie ciążyły nad głowami. Kamienne to było więzienie. Do dworów drewnianych przywykłemu zamek się wydawał strasznym. Nic nie mówiąc, drzwi tylko zostawiając otworem wszędzie, Nikita z parobkiem, towarzyszącym mu wiernie, spuścił się napowrót do sieni. Tu rozglądając się po ciemnych kątach, znalazł pod wschodami drzwi, ale do tych