Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

głosy, szmery mieszają się i zlewają w jeden dźwięk nierozwikłany, pospolity, nie znaczący; w nocy każdy głos osobno nabiera znaczenia, zwraca uwagę, każe myśleć o sobie. Mało jest przesuwających się postaci, każda też postać wabi oczy, zastanawia.
Ulica Ostro-bramska jedna z pierwszych usypia i pustą się staje... natenczas widzisz w niej tylko, między niebem a ziemią zawieszone światełko przed obrazem Bogarodzicy, drobne, słabe, lecz nie gasnące nigdy. Zbliżasz się, pusto i cicho, jakaś atmosfera spokoju cię owiewa, zda ci się że płaszcz Matki Bożej zsunął się aż na ciebie i osłonił cię, otulił. W górze za szklannemi drzwiami błyskają odbite od ozdób obrazu iskierki, które wedle kaprysu fantazji składają się na dziwne konstelacje. Jeśli z innego świata idziesz, postój chwilę i poczekaj, aż cię przejmie wiara, aż uczujesz potrzebę modlitwy. Naówczas z rozgrzanem sercem, wśród tej ciszy, ciemnoty, przed jedynem tem światełkiem, dusza twoja wyrwie się z objęcia ciała i poleci do Boga! O! nigdy wśród wrzawy tak się człowiek nie modli.
Cóż jeśli traf szczęśliwy da ci tam towarzysza, jakże potężnie naówczas uczujesz żeś mu bliźnim, bratem, choćby on był w łachmanach; jakże silnie zrozumiesz, gdy twój i jego krzyk boleści wyrwą się z piersi razem, żeście obydwa z jednej gliny ludzie! Jakże boleśnie przeszyje cię i ubodzie ułyszana przechodzącego zimnego człowieka piosenka pusta, podobna szatańskiemu szyderstwu!
Taką jest Ostra-brama w nocy, takie wzbudza uczucia... nie w każdym może, ale przynajmniej w niezewszystkiem jeszcze popsutych ludziach.
Jednego wieczora jesiennego, kiedy już ulice puste