Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dziwadła T. 1.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 126 —

ale tak mi się zdawało uczynić potrzeba. Dom Boży, dom modlitwy, powinien być wspanialszy od naszego. W nim widzimy duszę tego Boga, który jest wszędzie; ale to miejsce wybieramy, by Mu cześć oddać publiczną, miejsce więc to powinniśmy przybrać jak najwytworniej. Na nic to się nie przydało Bogu, ale potrzebne jest dla ludzi.
Niech co chcą mówią nowsi filozofowie, wiara nietylko jest potrzebą społeczeństwa, ale warunkiem żywota ludzkiego. Ona odpowiada koniecznej ludzi tęsknocie za Bogiem i przyszłością. Społeczeństwo bez wiary w krótkim przeciągu czasu materjalizuje się przy największem wykształceniu; najpodnioślejsza cywilizacja nie wstrzyma go od zbestwienia i upadku. Filozofja nie zastępuje wiary, tak jak chemik nie zrobi złota, choć go rozbiera. Człowiek bez wiary biedny jest i zgubiony; w nim duchowna część sparaliżowana, żyje ciałem tylko: starajmy się więc przykładem naszym także szczepić wiarę. Lud na nas patrzy i naśladuje; często małe złamanie przepisów religji daje sobie za wymówkę do sroższych przestępstw, jakich się dopuszcza. Niejeden co w piątek jadł z mięsem, stał się powodem, że jego sługa został złodziejem lub zbójcą; na pozór jestto sofizmat, w istocie prawda największa. Gdybyśmy w sercu nie mieli wiary, jeszczebyśmy powinni ją w drugich szanować. Tymczasem pospolicie mając wiarę, wstydzimy się jej, i popełniamy największą podłość, jakiej się człowiek dopuścić może.
— W mieście najczęściej spotkać można podobne postacie — rzekł Jerzy — ale na wsi są one rzadkie.
— Nie tak jednak jak pan sądzisz. W mieście wszystko, nawet wiara, podchodzi pod prawidło mody; na