Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa a dwa cztery.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kając laską, że się gniewam iżeście dozwolili aby Pan Puszyński, Pana Talarkę tu znieważał.
— Chyba przeciwnie?
— Wcale nie przeciwnie, rzekł znowu piekarz z nowém swej laski uderzeniem — co ja mówię, to mówię jak jest. Idź więc sobie asani do kuchni, a ja pójdę do córki.
— Zbliż się tu mościapanno, rzekł stary siadając na wygodném krześle w swoim sklepie, i opierając ręce i brodę na gałce swej nieodstępnej towarzyszki laski. Chodź tu powtórzył, a zamyślona dziewczyna