Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/242

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.


Nad Lagunami piekło już słońce jakby lipcowe, choć maj się ledwie poczynał. Stara Adryatyku królowa w promieniach jego występowała w całym swym blasku zdala, w całej swej nędzy zbliska. Dziwna bo to dziś mieszanina wspaniałości zgrzybiałych i ruin świeżych, zbytku i niechlujstwa, najcudniejszych fantazyj i najnieznośniejszych brudów....
W pierwszej chwili może przybywającego więcej uderza opuszczenie, oszarpanie, wynędznienie miasta Dożów, niż jego piękności.
Nierychło oko się oswaja z tą skorupą pleśni, z temi trądy murów, ze śmieciskami pływającemi po kanałach i z po za marszczek a mchów starości dostrzega rysy dawnej potęgi, smaku i przepychu....
Czasem gdy mrok, noc, albo strumienie światła obleją tak te mury rosnące z wody, iż dla oczu zginą ich plamy, stara Venezia la balia