Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pan! tak! Mogłabym być zazdrośną, dodała śmiejąc się — lecz wolę ostrzedz, jako starego znajomego, o niebezpieczeństwie. Moja bratowa jest bardzo niebezpieczną czarodziejką, kochają się w niej wszyscy, nie licząc mojego brata i — wszyscy nadaremnie. Prawda że piękna?
Otton był tak rozmarzony że kłamać nie mógł, i nie było to w jego młodzieńczém usposobieniu.
— O! że piękna! toć uznania nie potrzebuje — ale, dodał, jest razem straszną. Twarz jej przybiera czasem taki wyraz....
Julia się rozśmiała.
— Strzeż się pan!
Gdy Senator rozmawiając jeszcze z Różą wyszedł z gabinetu, pochwycił go natychmiast Rajmund i pocichu żywą z nim zaczął rozmowę. Róża zbliżyła się do Baronowej, przy której siedział Otton i zawiązała z nią obojętną rozmowę, krótkotrwałą, gdyż Julia spojrzawszy figlarnie na Ottona, wymknęła się.
Kellner był tak szczęśliwy że mógł przemówić do zjadanej oczyma gospodyni! Zbliska teraz, bo stała bardzo blisko, rozpatrując się w jej wdziękach, znajdował piękniejszą jeszcze. Stała przed nim znudzona, obojętna, z minką pogardliwą, ale z oczyma zabijającemi..
— Chociaż dziś mam szczęście panią oglądać zbliska po raz pierwszy — odezwał się Otton, zdaleka, w teatrze odmirowałem już ją wiélekroć.