Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wych i ślicznych wychodząc, przybierało urok wielki.
Senator był oczarowany.
Szeptał on coś ciągle do swej sąsiadki pocichu i choć niezwykły humor, jakby dla nowego przywdziany gościa, niespokoił go, — zajęty był nią wyłącznie.
Baronowa utrzymywała rozmowę ustną z sąsiadem, ożywiając ją przypomnieniami pobytu p. Ottona w Żulinie.
Przyznawał się on teraz jak był po raz pierwszy w życiu zakochany śmiertelnie i do tego stopnia nawet, że zwiędłe jakieś kwiatki wywiózł na piersiach z Żulina.
Senator, który nigdy w życiu nie uchybił nikomu, znalazł kilka słów grzecznych dla p. Ottona, ale Rajmund zajęty nim był ze szczególną troskliwością, jakby chciał przy nim przejąć przyjacielskie stanowisko swojego brata.
Otton jednak dosyć zimno to przyjmował.
Z panią domu udało mu się zaledwie parę słów mało znaczących wymienić przy stole, za to wzroki ich obojga z coraz większą potęgą przemawiały do siebie. Tłómaczyć to mogło wyborny humor młodzieńca, którego w zachwyt wprawiało że ta pani nieznajoma, teraz poznana przyjmowała go jakby bliższej znajomości wcale nie chciała unikać.