Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To dowodzi, że publika tutejsza niéma prawdziwego zamiłowania w xiążkach polskich i nie wdrożyła się jeszcze w życie umysłowe. Handlarze żydzi umiejący korzystać z usposobień ludzi, chętnieby taki towar przywieźli, jakiegoby żądano. Niektórzy znaczniejsi Typografi-Wydawcy z Wilna, łatwoby także o mil kilkanaście mogli sprowadzić xiążki, gdyby na tém jakikolwiek mieli rachunek, a przynajmniéj gdyby podróż i pobyt nie narażał na straty. Tymczasem ledwie trochę francuzkich starych fatałaszek, wystarcza dla gości u wód. Smutno to! smutno przekonać się o tém i smutniéj przyznawać głośno do tego! ale nie prędzéj chory uleczonym być może, aż się być nim poczuje.
Pomimo poźnego przyjazdu do wód i małéj ilości osób różnych stanów, z któremi odnowiłem lub zawiązałem nową znajomość; mogę z niewielkiéj liczby sądzić o całości, którą ona przedstawia. Niestety! rozmowa większéj części przekonała mnie, żem się nie mylił, z zewnętrznych oznak sądząc o zacofaniu się Litwy pod względem literackim. Gdy na Wołyniu każdy się prawie mniéj więcéj zajmuje bieżącą literaturą, losem