Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którąby wszystkie wpływy zewnętrzne odparła i na korzyść je swoją obróciła.
Ale na co wstęp tak długi? Doczekawszy się potrzebnych papierów, bez których w drogę wyruszyć nie można, chory i pełen nadziei, wyjeżdżałem z domu dnia 19 Lipca 1847, wśród zasępionego nieba, a wkrótce potém potoków lejącego deszczu. Jak smutno zwykle wyjeżdża się z domu, i mówić nie potrzeba; każdy to czuje. A kto jedzie po zdrowie tylko, tylko dla siebie, temu dziwne myśli, wątpliwości, pytania, gryzą głowę zbolałą.
W Łucku, starym Witoldowym grodzie, którego ciemne zamczysko jeszcze stoi niepożyte, patrząc w Styrowe wody, wstrzymawszy się dla słoty; smutny udałem się wkrótce w dalszą podróż. Tu zaraz żółte piaski do powolnéj zmuszające jazdy, rozpoczęły ten długi széreg wydm i nasypów, któremi cała droga prawie miała być wysłana. Wlokłem się więc sam jeden z myślami, oglądając tylko znany mi już zresztą kraj otaczający. Niekiedy Styr zjawiający się po lewéj stronie z zieloną łąką i gliniastym oberwanym brzegiem, sciągał oczy, to znów długiemi széregi ciemne sosny tylko