Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Druskieniki.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i wartości rzeczy. Pożądaném więc wielu, jest skassowanie monopolu, który cięży na kieszeni gości w sposób nieznośny. Pewien rodzaj taryffy ruchoméj, zastosowanéj do czasu i ceny powszechnéj produktów, byłby też pożądany. Każdy sprzedaje jak chce i co chce, co być niepowinno. Gdybyśmy mogli przynajmniéj wybierać, ale na nieszczęście blizkie nawet miasteczko Rotnica tak jest biedne, że w niém nic dostać nie można, a do Merecza i Grodna nadto daleko. Niechby już ceny mieszkań zależały od wspólnéj umowy, ale w innych rzeczach ograniczenie wysokich nakładanych arbitralnie i ich wartość wewnętrzna, inaczéj jak współzawodnictwem i taryffą pewną zabezpieczone być nie mogą.
Bardzo to dobrze, że z powodu granicy żydzi ztąd od lat kilku wyłączeni, wcale do handlu miejscowemi potrzebami mięszać się nie mogą, ale i nieżydzi po żydowsku zdzierać się uczą, gdy ich nic od tego nie wstrzymuje. Spodziewawy się że Zwierzchność miejscowa uzna zapewne potrzebném zaradzić jednéj z ważnych niedogodności Druskienickich, która dziś, gdy Zakład ten corocznie wzrasta i zaludnia się, zniesioną być może