Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

32
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

folwarku, biegał boso po dziedzińcu, a jejmość go uczyła pacierza... Potém posługiwał w kredensie i robił około domu co się nadarzyło, gracował nawet w ogrodzie.
Ale wprędce odkryto w nim żywy, pojętny umysł, i można się nim było posłużyć do ważniejszych rzeczy, tak łatwo chwytał wszystko i z ochotą wykonywał co mu polecono.
Jermaszka wyszedł wprędce na faworyta pańskiego, i pani go też bardzo lubiła. Gdy Adam przyszedł na świat, chłopak miał już lat ze dwanaście, więc potém gdy dziecię podrosło, już po trosze mógł się niém opiekować.
Od kuchty i ogrodniczka stopniami doszedł godności kamerdynera, a w ostatnich latach był wszystkiém w domu, od żadnéj się nie wymawiając pracy, mniéj więcéj każdą spełniając zręcznie. Nauczył się był czytać i pisać, utrzymywał więc rachunki, zastępując pisarza, naglądał potém po trosze na stodołę i śpichrze, miał klucze od magazynów, jeździł po sprawunki do miasteczka, odwoził kupcom zboże. Ale mimo tych ważniejszych obowiązków stawał z talerzem za krzesłem jegomości, póki p. Krzysztof żył, i choć się swobodnie mieszał do rozmowy państwa, przynosił też półmiski z kuchni. Bywało nawet i konie zaprzągł, i powiózł do kościoła, gdy było potrzeba.
Mniejszym była w nim przymiotem roztropność: sercem poczciwém przerósł głowę; więcéj było tam jeszcze uczucia niż zdolności, i ono mu dopomagało do wszystkiego... Sierota, przywiązał się do swojéj dobrodziejki, jak ją nazywał, do swego panicza i do starego pana, jak dziecko rodzone. Ich dobro było jego dobrem: można powiedzieć, że nie żył na własną