Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/279

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

271
DOLA I NIEDOLA.

piersi, jego stojącego, nieporuszonego, zmieszanego rolą, którą zimno odegrywać musiał.
— A! ja tak pragnęłam ciebie! tak na ciebie czekałam! odezwała się szepcząc cicho. Te dni oczekiwania były mi długie jak lata, jak wieki, jak wieczność nieprzebyta. Zestarzałam doprawdy z tego pragnienia i tęsknoty... a tyś tam siedział tak nielitościwie długo. Gdybyś wiedział, jak ja ciebie kocham, jakem się męczyła... jakeś ty dla mnie wszystkiém na świecie!
— Nie — odparł Adam wzdychając: to ty wszystkiém dla mnie jesteś. Czémże ja byłem, czémbym był, gdyby nie to?
— A! może szczęśliwszy niż ze mną, zawołała Julia. Taka namiętność jak moja musi wysysać życie, a ja nie mam litości ani nad sobą, ani nad tobą... Umrzeć! no, to umrzeć przeżywszy chwilę... ale kochać...
Rzuciła mu się znowu na szyję i płakała.
— Ty mi nic nie mówisz, rzekła: tyś nie tęsknił?
— Ja? Julio! godziż się!.. wybełkotał mężczyzna.
Słowa jakoś ciężko mu z ust płynęły, nic nie przychodziło z głębi samo: czuć było, że się przymusza.
— A! teraz — dodała hrabina żywo — ja cię już od siebie nie puszczę: tyś mój! będziemy razem... Pokażę cię światu, aby mi zazdrościli; będziesz tryumfem moim; będą cię wielbili, będą ci się dziwowali. Miłość twoją, przyszłością świetną ci nagrodzę, czém zechcesz, sławą, bogactwy, znaczeniem; pójdę, upokorzę się, nie powstydzę żebrać dla ciebie — kochaj mię tylko, o! kochaj mnie...
I nagle rzuciła się przed nim na kolana z załamanemi rękami, podnosząc głowę ku niemu... Zimny człowiek, przerażony cofnął się nieco, bo to błaganie