Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/189

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

181
DOLA I NIEDOLA.

ba, zapobiegając, wcześnie coś radzić, czynić, obmyślić aby syna nie pochwycił niespodzianie.
Pobiegła pośpiesznie do męża, który jakimś cudem był w domu. Trzeba wiedzieć, że dostojne to stadło, w mieście zwłaszcza, wiodło życie, które mu czasem całemi miesiącami zbliżyć się do siebie nie dozwalało.
Był to tryb życia i innych małżeństw wielkiego świata. Pan i pani mieli w jednym pałacu dwa odrębne appartamenta i dwory, pan swych gości i znajomych, pani swe przyjaciołki i wielbicieli, pan godziny różne od pani. Trafiało się, że czasem po miesiącu w oczy się nie widząc, spotykali się dopiero gdzieś w gościnie, i witali z sobą jak dobrzy starzy znajomi.
Chociaż wedle prawidła na obiad zawsze mieli się zbierać razem, najczęściéj albo pani brakło, albo pana, lub obojga; w uroczystych tylko razach, gdy kogo przyjmowano, stawili się w roli gospodarzy, a kasztelan swoją, chrząkaniem i potrząsaniem głową wcale nieźle, acz milcząco odegrywał.
Gdy jedno z nich miało interes do drugiego, posyłali kamerdynera w przeddzień, aby audencyę sobie i rozmowę wyjednać.
Trafem nader szczęśliwym, hrabina zastała męża, który się właśnie ubierał na obiad do księcia ex-podkomorzego, gdzie był zaproszony, aby uniknąć niefortunnéj liczby trzynastu. Przyjął ją znaglony w pudermantlu, gdyż właśnie odbywała się operacya około głowy i peruki. Zdziwił się niepomału gwałtownemu pośpiechowi małżonki; tknęło go w serce, że sprawa pieniężną być musi, choć nie zgadł tym razem. Z gorączkową wbiegłszy prędkością, hrabina mimo przerażenia męża obawiającego się o perukę i puder, zbli-