Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dajmon.djvu/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obcych poeta nie słucha. Dał do zrozumienia, iż przybycie jest konieczne. Pewien był, że pani Klara zrozumie tę plątaninę listu jego, i domyśli się, co jej do czynienia pozostało. Oczekiwano więc matki.
Tymczasem stan Adrjana wcale się nie polepszał; nie dręczył się wprawdzie poematem, bo go od niego odrywano, ale miłość, z którą walczył, wprawiała go w równą twórczej gorączkę.
Bronił się jej, chciał uciekać — i codzień odkładając ostateczne zerwanie, brnął coraz więcej — kochał się szalenie, wyrzucał to sobie, w sumieniu czuł zgryzotę, że mając uledz namiętności, nie powrócił raczej do Leni, a przywiązał się do istoty obcej, do — zagadki.
Miss Rosa zawsze jeszcze była dla niego tą zagadką, bo mu się okazywała tak różną w dniach i godzinach rozmaitych, że z uszczęśliwienia ciągle wpadał w rozpacze. Wieczorem czasami ożywiali się oboje, rozchodzili upojeni, nazajutrz Angielka była pomieszana, ostygła, jak gdyby zapomniała o dniu wczorajszym. W ogóle jednak stosunek ten stał się nawet dla obcych widocznym, a pani Trellawney, która miała zaufanie swej towarzyszki, odważyła się wreszcie uczynić jej pewne uwagi.
Znajdowała niewłaściwem, aby piękna, młoda, bogata, utalentowana miss Rosa poświęcała się człowiekowi na śmierć skazanemu, co już dla nikogo tajemnicą nie było. Romans ten nad grobem przerażał ją, oburzał, przywodził do rozpaczy. Znając miss Rosę, przewidywała wieczną żałobę... Ona lepiej niż inni mogła zbadać młodą swą przyjaciółkę i odgadnąć, że serce jej, długo obojętne, zagrożone było.
Jak daleko zaszedł Adrjan w swym stosunku z Angielką, nawet bystry postrzegacz i wielki znawca ludzi hrabia Marjan, (który utrzymywał, że jego domysły prawie zawsze się sprawdzają dlatego, że rachował na złe strony charakterów ludzkich) — nie umiał wywnioskować. Pytać poety było próżno. Tak samo jak się nie popisywał z poematem, nie zwierzał