Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cztery wesela.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ziewa z nudów, domyślił się kazać mu przynieść wina i ciasta, sądząc i niepłonnie, że temi go najskuteczniéj rozerwie. Sposób ten zabawienia nieomylny jest i jedyny do użycia z osobami wszelkiego stanu, niemającemi, jak pospolicie mówią, resursów; najskuteczniejszy z temi, którzy mechanicznie pewną tylko ilość myśli i wyrazów wyuczywszy się dla chleba, nie umieją wcale i o niczém rozmawiać.
Gdy się Xiądz już zabawiał i wesoło uśmiechał, weszła Matylda prosząc go do choréj. On otarł spiesznie usta, strząsnął z czarnéj sukni okruchy ciasta, dokończył lampeczki wina, i biorąc pod pachę brewiarz, zbliżył się ku drzwiom, przestąpił cicho próg — i już był w pokoju choréj. Słysząc stąpanie obcego, które łatwo poznała, chora podniosła głowę; mąż jéj spojrzał, brwi zmarszczył i odwrócił się smutnie, lekarz skrzywiony, postawił lekarstwo na stole, zawinął rękawki sukni i wysunął się z pokoju.
Chora prosiła Xiędza aby usiadł; wszyscy wyszli powolnie, starzec jakby niechętnie i ociągając się wywlokł wzdychając, została tylko ona i Xiądz.