Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Cześnikówny.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmiejąc się — bo nawet nie wiém czy z domu, czy zkąd wyszła... i nikt tego nie wié.
Ruszył ramionami. — Bardzo piękna kobiéta była i jest nawet... ale smutna jakaś, pognębiona; zdaje się nieszczęśliwą i ludzie odgadują, że pożycie z mężem nie osobliwsze być musi. Hochwarth jest dziki człowiek, gbur i choć go z wielu przymiotów chwalą, w towarzystwie nieznośny...
Gdzież, tu czy gdzieindziéj się z nią ożenił? zaczął Skórski.
Któż to może wiedziéć — odezwał się radca — Widzę że cię szczególnym sposobem zainteresowała... Daj pokój... nie myśl wcale o przybliżeniu się nawet do niéj, mówią że wcale nie jest przystępną. Musi się męża obawiać...
I począł się śmiać radca, posadziwszy towarzysza, że na nim czarne, smutne oczy jenerałowéj uczyniły wrażenie.
— To zagadka pono i to małżeństwo, kobiéta i mąż... mówił daléj. — Ja tego rodzaju zadań towarzystkich rozwiązywać nie lubię; lecz jeśli tyś się co więcéj chciał dowiedziéć, chodź, dam ci tu kogoś co wié wszystko, nawet to czego niéma i nie było. Mój przyjaciel Pacierzyński...
— Ale ja ani pytać chcę, ani z moją ciekawością wydawać! zawołał broniąc się Skórski — proszę cię...
— No, to chodź, a ja go będę pytał dla ciebie, nie skompromituje cię słuchanie.
Właśnie daleko stali od Pacierzyńskiego, którego radca zapoznał z przyjacielem.
— Mój prezesie, odezwał się — (Pacierzyński kiedyś raz w czémś prezydował, tytuł mu pozostał), — mój prezesie, ty co wszystko wiész, gdybyżeś téż mi powiedział zkąd się tu wzięła generałowa ta... i kto ona z domu...
Pacierzyński, mały, zwinny, zaschły człowieczyna, w niedostrzeżonéj peruczce, artystycznie przytwierdzonéj do głowy, począł odpowiedź od śmiéchu.
— Rozumiem, rzekł — chcesz może mię zawstydzić tém, że nic nie wiém. Wiész że toby mnie bolało,... że jestem ciekawy, że choruję na przenikliwość... hę? nieprawdaż.
— Wszystko to być może.
— I chcesz mnie przed obcym upokorzyć — wszak tak?..