Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

choć nie pojmuję, na com się urodziła, rozumiem, iż nie przyszłam na świat bez celu, dla igraszki... Czuję więc obowiązek wypić czarę do dna. Samobójstwo w jakikolwiek sposób jest świętokradzkim porwaniem się przeciwko wyrokom Bożym.
— Dlaczegoż nie chcesz pani pojąć zarazem, że jeśli życie ludzkie ma cel, nie może go mieć wzięte pojedynczo, zrozumieć je można tylko w związku ze społeczeństwem... A zatem od tej spójni dla dumy się odrywać, nie chcieć stosunków z ludźmi, jest także sprzeciwieniem się Bożym wyrokom.
— Sofista jesteś, doktorze — odparła głosem słabym. I spuściła głowę, i po kobiecemu płacz ją porwał, jęknęła, dodając: — Nie mogę! nie mogę.
— Co pani nie możesz?
— Nic! nic! już milczę! Nerwy mam podrażnione — rzekła nagle, opanowując się. — Nic!
Doktór, człek zacny, w którym długoletnia praktyka ludzkich niedoli zamiast serce przygłuszyć, rozwinęła uczucie i wyrobiła miłosierdzie, nie mógł tak chorej porzucić.
— Jeszcze pytanie — rzekł. — Mówisz mi pani, że nie masz nic, że chcesz żyć z pracy.
— Tak jest.
— Z jakiej?.
— Z pracy rąk... szyję... haftuję...
Lekarz ruszył ramionami.
— Ale to marnowanie sił! To potrafi lada dziewczę bez wykształcenia. Znasz pani muzykę, języki, literaturę, rysunek... z tym przecie z głodu się nie umiera.
— Tak, ale z tym trzeba iść w świat, żebrać zajęcia, spijać upokorzenie i narażać się na najfałszywszy stosunek. Jestem nawykła do swobody, trzeba się uczyć służbistości i uległości. Ja tego nie mogę... ja