Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/144

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wała, przez cały dzień spoczywało „Naśladowanie Chrystusa Pana“, które jej siostra przyniosła. Cała ubrana w bieli, ze swą ciemną, ale zbladłą twarzą, ognistymi oczyma, czarnymi rozpuszczonymi włosami, wydawała się uroczo piękna, bo mistrzyni boleść umie także do ideału rozpromieniać człowieka, jeśli dusza upokorzona przyjmie ją jak błogosławieństwo.
W tym stanie ducha błogim, który wynagradza największe cierpienia ideą sprawiedliwości nadziemskiej, czuwającej nad człowiekiem — znalazł ją doktór i proboszcz muranowski.
Gdy ich ujrzała we drzwiach, gdy ujrzała oblicze przyjazne, uśmiechnięte kapłana, do którego, jak do ojca duchownego, nawykła była od dzieciństwa, wyciągnęła ku niemu ręce z uśmiechem i okrzykiem:
— A, co za szczęście!
— Dziecko moje! — zawołał rozrzewniony kapłan — dziecko moje! przynoszę ci i zwiastuję od progu uwolnienie, uniewinnienie, triumf. Wszystko skończone.
— Byćże to może! W jaki sposób?
— Uspokój się pani — rzekł doktór — ksiądz proboszcz opowie jej wszystko. W każdej chwili możesz powrócić do domu. Nie ma już ani cienia wątpliwości, źli ludzie zawstydzeni zostali.
— O mój Boże! o mój Boże! — wołała Lenora składając ręce. — Jam się już tego spodziewać nie śmiała. To chyba święty ten anioł, matusia moja droga zstąpiła z niebios i dała świadectwo niewinności dziecięciu.
— Zaprawdę, odgadłaś! — rzekł proboszcz. — Jeśli nie ona, cień jej, głos jej, wola rozstrzygnęły. Staruszka pamiętała na wszystko, znała ludzi, a kochała cię jak córkę. Dała tego dowód, składając na ręce moje osobno spisany akt urzędowy, tyczący się owych