Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Czarna Perełka.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wstał, podał rękę gospodyni i zwolna, skłoniwszy się po drodze z wielkim uszanowaniem Lenorze, która mu dosyć chłodno ukłon oddała, odszedł.
Laura poleciała do swojej Perełki.
— Kochanie! podbiłaś prowincję, która jeszcze nigdy podbita nie była... triumfuj... ale mnie podziękuj. Hrabina dostanie febry lub żółtaczki... a ty! ha? któż wie...
I uścisnęła ją najczulej.


Nieboszczka wojewodzina, której była wychowanicą Lenora, mieszkała część roku w Warszawie, drugą na wsi, a rezydencja jej, którą teraz odziedziczyli siostra z synem swym, była jedną z najpiękniejszych w kraju. Winna ona była położeniu swemu za rzekami wpośród odwiecznych lasów to, że rzadko ją klęski wojny dosięgnąć mogły i że uchowała się, zdobiąc i przerabiając od XVI w. do naszych czasów.
Niewiele takich dworów spotyka się w Królestwie; — zamki leżą w ruinach, pałace stoją pustkami, drewniane dwory poobalały się i popaliły, mało ostało się murowanych, bo też ich niewiele było. Miano u nas to powszechne przekonanie, że drewniane, dobrze opatrzone budowle, są najzdrowsze do mieszkania; szlachcic i pan najczęściej stawił sobie, jeśli nie mógł z modrzewiu, to z najpiękniejszych sosen i dębów dwór, co często przetrwać miał wieki.
Gdzieniegdzie tylko murowano z kamienia i cegły. Taki był właśnie ów, pałacem zwany, dwór ogromny, niekształtny, ale teraz przyozdobiony i podobny do angielskiego cottage magnata, dwór w Muranowie. Otaczały go szpalery, ulice lipowe, drzewa odwieczne, rzeka — wyglądał na zaczarowane gniazdo spokoju i ciszy.