Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
74

— WPan myślisz że —
— Ja myślę, że nic nie wiem, szepnął Bałabanowicz bawiąc się kieliszkiem. Jednakże —
— Jednakże co?
— Pani Podkomorzyna może teraz dać jaki kapitał.
— A! mnie się to nie zdaje! zawołał Sędzia, nie lepiejże dla niéj wypuścić jaki folwark. Naprzykład Dorotynki?
— Te — te — te — bąkał Bałabanowicz — ja tego nie wiem.
Sędzia z P. Mateuszem postrzegli bojaźń Bałabanowicza, a zręczny konkurent, zaraz pochwycił.
— E! co tam da to da! Tu się uważa honor połączenia z tak szanownym domem! A zresztą jeśli mi puści folwark jaki, wcześnie sobie Pana upraszam za Kommissarza pełnomocnego, a jeśli zechcesz wziąć w possessją, gotów jestem choćby dziś kontrakt podpisać?
— Cóż to za głupi człowiek, wszak on mi wierzy! myślał Bałabanowicz, ale uśmiechając się ukłonił i rzekł.
— Pewnie puści jaki folwark.