Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
38

o niéj musiał, z téj doskonałéj jaką mi dajesz instrukcii. Będę się do niéj jak najściśléj stosował, i czuję jak mi być może pomocna. Znasz, dodał ciszéj, mój sposób myślenia i widzenia rzeczy. Nie ja to będę się uganiał za głupiemi wymysłami, które zowią miłością, uczuciami i tym podobnemi bredniami. Te ideały dobre są dla ubogich, głupich, którzy jak ten nędzarz jedzą chléb przy zapachu pieczeni, wmawiając sobie, że on jest od saméj pieczeni lepszy. Ja lubię w każdéj rzeczy istotę, nie uczucie. Po kiego licha mi te uczucia, wszystkie kobiéty są równe i głupcy tylko wierzą w serce. Ja kiedy się ożenię to dla piéniędzy, dla interesu, a pewnie nie z przywiązania jakiegoś, w które nie wierzę, powtarzam. I od mojéj też żony nie wymagam, tylko byle mnie cierpiała i była mi wierna; z resztą wiem dobrze co to zowią miłością! Cha! cha!
Ale mój Sędzio, z tém wszyskiém, dla czegoż tu dotąd nikt téj Anny ręki nie mógł pozyskać?
— A bo wszyscy głupi! chcieli pannę rozkochać! pokazywali się téj Cioci z nowomodną manjerą, tracili się na wystawne konkury, a nie