Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W tego sprawie, ja mogę, pomogę, ja będzie przyjść do kasztelanowi.
Zdziwiony Niemira szepnął mu nazwisko i mieszkanie.
W dnie zabaw i assamblów na dworze, obowiązki kamerdynerów wielce były uciążliwe, jednakże Sulzer czując, że na pośpiechu zależało wiele, wziąwszy się za żołądek, wyrobił sobie urlop u marszałka dworu, tém powolniejszego dlań, że nigdy prawie podobnéj folgi nie żądał. Uwolniony, natychmiast udał się do kasztelana Niemiry i najprzód bardzo go grzecznie zaprosił, aby z nim raczył nawiedzić żonę, któraby im w téj ważnéj sprawie, wielce rozmowę mogła ułatwić. Niemira sercem całém bolejąc nad losem przyjaciela, czuł się już tak przytém zaciekawionym, że choć mu chodzenie i drapanie się po schodach niemieckich bardzo było ciężkiem, natychmiast na Rozmarynową pośpieszył uliczkę. Magda już była całkiem przygotowaną. Uszczęśliwiła Niemirę, przemówiwszy doń jego językiem; co więcéj, dowiedział się od niéj wypadkiem, wprzódy jeszcze nim o losie Wereszczaki, o tém, iż barszcz doskonale robiła. Barszcz w Dreznie rozpromienił Niemirę; ale po tym epizodzie obchodzącym żołądek, nastąpiła historya serca. Gdy Magda dosyć nielogicznie opowiadać ją zaczęła, kasztelan sądził zrazu, iż jakaś zaszła omyłka. Długo musiał słuchać, pytać, konfrontować, dochodzić, nim doszedł wątku.
Historya ta domu Zagłobów w głównych zarysach