Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 1.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

potrząsali głowami i nie chcąc się rozwodzić szeroko, milcząco spuszczali oczy.
O ile wszyscy tu rozmiłowani byli w nieboszczyku Piotrze, o tyle, mimo wielkich przymiotów, zapewne porównywając go do stryjecznego brata, po którym tak piękna pamięć została — wstręt jakiś dziwny okazywano Witowi.
Jeszcze za życia stolnika Zagłoby, ojca Piotrowego, sierotka, rówieśnik jego syna, mały Wit, którego odumarli rodzice, straciwszy całe mienie, został na łasce i opiece stryja. Stolnik był człek starodawnego obyczaju, szanujący obowiązki, jakie wkładają węzły krwi; przywiezione mu więc dziecię, pozostałe bez opieki, bez grosza, bez przyszłości, aby się poczciwe imię nie zwalało, wziął chętnie, przytulił, a chował je po równi z synem własnym i dał mu wychowanie takie, jakie jego rodowi przystało. Piotr i Wit rośli razem jakby rodzeni, a co dziwniejsza, że u nich jedna krew takiém rysów podobieństwem się znamionowała, iż zdala jednego za drugiego niemal wziąć było można. Ale obcując z niemi dłużej, omylić się było trudno. Zewnętrzna rysów podobizna nigdy różniejszych nie ukrywała charakterów. Piotr miał w charakterze coś rycerskiego, szlachetnego, a dziwnie ku wszelkiemu dobru skłonnego, Wit, równie jak on żywy i porywczy, złośliwy był, zazdrosny, milczący często, nieufny, podejrzliwy i nieprzezwyciężony żadnem wznioślejszém uczuciem samolub. Być może, iż z maleństwa znając swe ubóstwo i po-